kiedy w mchach pachnących
w czerniących się jagodach
w rosie na trawie
świetle księżyca
rodziła się miłość samotna
uśmiechał się świat
w dzwoneczkach kwiatów
konwalii słodkich
plątały się włosy
rozczesane wiatrem
a stopy wino piły
szemrzącego strumyczka
i szła ta dziwna miłość
dróżkami przez las
przez łąki ciężkie od zbóż
do rąk ukochanych